Niedawno znajomy zapytał mnie: „Podpowiesz mi, jak zacząć zabawę z pszczołami?” Przyznam, że trochę mnie zatkało. Nic to, pomyślałem, może to odpowiedni moment, by wyjaśnić, że pasja do pszczół to nie to samo co pasja modelarstwa, zbierania znaczków czy szusowania harley’em po bezdrożach. Po moim znajomym zupełnie nie spodziewałem się przyrodniczych zainteresowań, a już na pewno nie tego, że zechce władować sobie na głowę obowiązek zajmowania się jakimikolwiek zwierzętami. Mieszka w centrum miasta, w nowoczesnym apartamentowcu, nie ma dzieci, nie ma nawet psa, kota czy rybek. Często wyjeżdża z żoną na zagraniczne wakacje i, co tu kryć, prowadzi wygodne, wolne od zobowiązań życie, które bardzo lubi. Skąd więc pomysł na pszczoły? – spytałem go. Na co on odparł, że widział na fejsie zdjęcia kolegi, który niedawno założył małą pasiekę i uznał, że to dobry pomysł na „zielone” życie, że pozwoli mu wyrwać się czasem z miasta na łono przyrody, co więcej – że jak się obrotnie zakręci, to na tym zarobi. A że nie ma o pszczołach bladego pojęcia? Przecież szybko ogarnie co i jak, w końcu to nic trudnego, teraz każdy zakłada pasiekę. Coś tam też słyszał, że jego dziadek miał pasiekę i chciałby się przekonać, jak to jest. Poza tym pszczoły to taka słowiańska tradycja, nieprawdaż? Przyznam, że w tym momencie zatkało mnie po raz drugi i minęła dłuższa chwila, zanim zebrałem myśli i udzieliłem mu odpowiedzi. Tak, pszczelarstwo to faktycznie słowiańska tradycja. Rzeczywiście, dobry pszczelarz może czerpać duże zyski ze sprzedaży miodu i innych produktów pszczelich czy też, jeśli się zdecyduje, z wychowu matek. Ale – o litości – pszczoły to nie zabawka! Stwierdziłem, że mojego znajomego dotknął kryzys wieku średniego. Niektórzy kupują wtedy motocykl, inni uganiają się za młodymi...
Pasieka Michała
Do kogo zgłosić się po pomoc i co robić, gdy rój pszczół zaatakuje lub znajdzie się niebezpiecznie blisko zabudowań i ludzi? W takiej sytuacji należy zgłosić się do lokalnej straży pożarnej. Przede wszystkim jednak i w pierwszej kolejności – należy zachować spokój. O ile tylko celowo nie drażnimy pszczół, są one spokojne i nie będą atakowały. Warto uświadomić sobie, że pszczoły są zwykle „pokojowo” nastawione – nie ma powodów do paniki. Skąd się biorą roje pszczół? Jednym z powodów obecności chmar pszczół są tradycyjne rójki, wywołane przez niesprzyjające warunki środowiska lub prowadzenie nieprawidłowej gospodarki pasiecznej. Brak optymalnych warunków do rozwoju rodziny pszczelej, silna i nieleczona warroza, a nawet niepokojenie pszczół przez pociekającą po ulu wodę czy uderzanie gałązek drzew, może doprowadzić do nastroju rojowego i ucieczki pszczół z macierzaka. Jednakże większość uli znajduje się zwykle poza terenami gęsto zabudowanymi, w lasach, na łąkach i polach, a wyrojone pszczoły najczęściej osadzają się na drzewach. Zatem, jak to możliwe, że w ostatnim czasie pszczoły coraz częściej pojawiają się w miastach, blisko osiedli ludzkich? Cóż, przyczyn może być wiele, ale jedną z nich jest… rosnąca popularność pszczelarstwa. Coraz więcej osób zakłada niewielkie, hobbystyczne pasieki, lokując je tuż przy domu, w ogródku czy na podmiejskiej działce. A stamtąd niedaleka droga do domów, garaży czy innych budynków, zasiedlonych i użytkowanych przez ludzi. Inną przyczyną może być też fakt, że pszczoły, w poszukiwaniu nowego, lepszego miejsca do „zamieszkania” po podziale roju przebyły daleką drogę, docierając w pobliże terenów zabudowanych. Doniesienia medialne okiem pszczelarza Czytając artykuły i oglądając...
Pasieki przechodzą z pokolenia na pokolenie – przekazywane są ule, wiedza i doświadczenie. Ja nie pochodzę z rodziny pszczelarskiej, ale zamarzyłem o pszczołach. Teraz chcę podzielić się z wami moją historią. Oto mój sposób, jak założyć własną pasiekę: jak zacząć, skąd wziąć pszczoły, ile uli postawić na początek, jak dbać o dobrą gospodarkę pasieczną i o czym jeszcze pamiętać. Skąd pomysł na pasiekę? Gdy wspomniałem znajomym i rodzinie, że chcę założyć pasiekę, patrzyli na mnie raczej dziwnie. No bo, jak to tak: bez fachowej wiedzy, bez studiów pszczelarskich czy choćby nawet technikum, bez krztyny rozeznania w temacie i umiejętności, a jedynie z wybujałym marzeniem… Ot, człowiek z miasta wpadł nagle na szalony pomysł. Czy szalony? Być może, ale udało mi się i ten wpis jest tego potwierdzeniem. Wiedziałem, że prawidłowa opieka nad pszczołami wymaga wiedzy, w sezonie jest czasochłonna i pracochłonna, a jeden błąd zniweczy szanse na pozyskanie dobrego miodu lub wręcz może skutkować wyniszczeniem pasieki. Mimo to zdecydowałem się na ten krok z pełną świadomością. Pracując na co dzień w biurze, miałem ochotę odpocząć od zgiełku miasta, od wiecznego pośpiechu. Chciałem spędzać czas na łonie natury, a przy tym nauczyć się czegoś nowego i praktycznego, a nawet, w przyszłości, dochodowego. Pszczelarstwo w Polsce jest coraz bardziej popularne – ten zaliczany do ginących zawód przeżywa obecnie swój renesans. Media, które wciąż donoszą, że bez pszczół świat nie byłby taki sam i że o pszczoły trzeba dbać, dodatkowo zachęciły mnie, by zainteresować się tymi wyjątkowymi owadami. Uświadomiłem sobie, że własna pasieka da mi wiele satysfakcji, nowe umiejętności, ciekawy sposób na spędzenie czasu po pracy i możliwość zarobku. Jednocześnie czułem, że w ten sposób przyczynię się do dbałości...